Kulisy śmierci pilota Dywizjonu 303

 

 

Świadek katastrofy

W Westerham byłem kilka razy. Odwiedziłem m.in. dom pastora i siedziby redakcji dwóch lokalnych gazet. Bez rezultatu. Nikt nic nie wiedział. Byłem już gotów oflagować się koło pomnika Churchilla, gdy nastąpił przełom w poszukiwaniach - miał miejsce w biurze Westerham Parish Council. Początkowo dwie obecne tam panie były nieco zaskoczone widokiem dziwaka wywijającego przed ich oczami wałkiem rozrządu? ale potem obiecały, że mi pomogą. Po kilku minutach otrzymałem numer osoby, która znała świadka katastrofy samolotu sierżanta Stefana Wójtowicza. Kilka dni później udałem się po raz kolejny do Westerham. Odnalazłem bramę domu w którym mieszka Peter. Po chwili zostałem serdecznie powitany przez gospodarza i Maureen - działaczkę Forum 

W 1940 roku miał 14 lat. Lato było upalne. Wraz z kolegami spędzał czas kąpiąc się w zbiorniku wody obok budynku miejscowej straży pożarnej. Od wielu tygodni mieszkańcy byli świadkami toczącej się bitwy. Większość samolotów kierowała się w stronę nieodległego Londynu, nie czyniąc swoim śmiercionośnym ładunkiem szkody dla społeczności Westerham. Mimo tego chłopcy byli doskonale zorientowani w sytuacji. Kilka samolotów zostało zestrzelonych w najbliższej okolicy. Jak wspomina Peter, szopa w jego ogrodzie zawierała pokaźną ilość elementów rozbitych samolotów, ich wyposażenia, odłamków bomb i amunicji.

 

Na małym pułapie

11 września po godzinie 16. mieszkańcy okolicznych miejscowości z zapartym tchem zaczęli obserwować walkę toczoną pomiędzy samotnym Hurricanem i sześcioma niemieckimi myśliwcami. Walka była prowadzona na bardzo małym pułapie. Świadek nie ma wątpliwości, że pojedynek rozgrywał się pomiędzy jednosilnikowymi samolotami. Peter twierdzi, że pilot Hurricane'a skutecznie ostrzelał dwa niemieckie Messerschmitty Bf -109, które obniżając lot, opuściły pole walki, mocno dymiąc. Wrogie maszyny nie spadły w zasięgu wzroku świadków. Według słów Petera - pojedynek trwał około 15 minut. Samotny angielski myśliwiec został trafiony na niewielkiej wysokości i spadając płonął. Uderzył we wzgórze Hogtrough Hill w odległości około 2 km od centrum Westerham. Kiedy ciało poległego pilota zostało przewiezione do kostnicy, Peter wraz z kolegami, wiedziony ciekawością, zajrzał do środka przez uchylone okno. Zobaczył sczerniałe zwłoki, które nie były jeszcze przykryte. Utkwiło mu w pamięci, że pilot miał bardzo drobne dłonie, które sprawiały wrażenie jakby należały do kobiety... Czternastolatek wtedy pierwszy raz widział nieżyjącego człowieka. Obraz ten ma do dzisiaj przed oczami.

 

Naszywka "Poland"

Kilka dni po śmierci polskiego pilota do Westerham przyjechał porucznik E. Hadwin, pełniący obowiązki oficera wywiadu Dywizjonu 303. Zamierzał wyjaśnić, w jakich okolicznościach zginął sierżant Stefan Wójtowicz. Ustalił, że Polak został trafiony w głowę odłamkiem pocisku z działka lotniczego. Oficer przeprowadził rozmowę z naocznymi świadkami, którzy stwierdzili, że pilot Hurricane'a stoczył walkę z kilkoma niemieckimi myśliwcami typu Messerschmitt Bf-109 i Bf-110. Oba zostały zestrzelone. Na ręce porucznika Hadwina wpłynęło pismo z dnia 20 września 1940 r., w treści którego szef straży pożarnej w Westerham, F. C. Paige informował, że 11 września1940 r. wraz z innymi osobami był świadkiem pojedynku stoczonego pomiędzy sierżantem Wójtowiczem a sześcioma niemieckimi Messerschmittami Bf-109. Potwierdził on zniszczenie przez Polaka dwóch wrogich myśliwców. Dodatkowe uzupełnienie stanowi pisemna relacja nadesłana 27 czerwca 1990 r. na adres Westerham Parish Council przez Pana Ryszarda Jaworskiego, który mieszkał w Westerham w pierwszych latach po zakończeniu wojny. Jego ojciec był pilotem myśliwca i służył w składzie polskich dywizjonów. Pan Jaworski potwierdza wcześniej przytoczone fakty. Według niego przybyli na miejsce katastrofy świadkowie znaleźli na ocalałym fragmencie munduru poległego pilota naszywkę "Poland" , co pozwoliło zidentyfikować tożsamość bohaterskiego lotnika. Pułkownik John Kent stwierdził, że sierżant Stefan Wójtowicz zasłużył swoją bohaterską postawą na najwyższe angielskie oznaczenie Victoria Cross nadawane za wybitną odwagę na polu walki. Niestety, nie może być ono nadawane cudzoziemcowi. Sierżant Stefan Wojtowicz został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari nr 8816.