Aktualności

Ostatnie pożegnanie Jacka Kucharskiego

Trzeciego lipca br. w wieku 80 lat zmarł Jacek Kucharski członek zarządu Warszawskiego Klubu Seniorów Lotnictwa Legitymacja nr. 840. Msza żałobna odbyła się w piątek w kościele parafialnym św. Tadeusza Apostoła, ul. Goraszewska na warszawskiej Sadybie.

W trakcie mszy zostało odczytane wspomnienie o Jacku które zamieszczam poniżej. Niech ten tekst przedstawi kim był Jacek.

 

Warszawa 07.07.2017

Wspomnienie o Jacku

Dziś żegnamy naszego nauczyciela i wychowawcę lotowskiej szkoły mechaników lotniczych. Dla mnie również wieloletniego przyjaciela.

Odszedł człowiek, który przeżył życie z wielką pasją. Ta pasja to lotnictwo, oraz chęć pomagania innym. Przygodę z lotnictwem zaczął na Okęciu jako nastoletni uczeń szkoły dla mechaników samolotowych. Na początku było odgruzowywanie firmy po zniszczeniach wojennych. Później była praca mechanika w PLL LOT, w międzyczasie były sukcesy w wyścigach łodzi motorowych, a następnie został nauczycielem i wychowawcą w firmowej szkole dla mechaników lotniczych. Tu okazało się, że ma talent organizatorski i prawdziwy dar do pracy z młodzieżą, tak potrzebny w nauce tego odpowiedzialnego zawodu. Zajęcia z nim, były dla nas młodziaków prawdziwą lotniczą przygodą. Organizował wyjazdy wakacyjne do pracy przy samolotach, w muzeum lotnictwa. Załatwiał wyjazdy wypoczynkowe i wyjścia na dyskotekę do klubu prowadzonego przez jego żonę. Nie musiał tego robić, lecz chciał, choć kosztowało go to wiele prywatnego czasu.

Zaskakiwał nas wielokrotnie na różne sposoby - do dzisiaj jeden z kolegów wspomina, że dostał od Pana Jacka piątkę za myślenie przy pracy. Jacek wpajał każdemu uczniowi czy modelarzowi z modelarni lotniczej na Ciołka - którą tam prowadził, że każdą pracę należy zaczynać od myślenia. Jego proste metody wychowawcze plus serce do ludzi, okazały się bardzo skuteczne w dotarciu do każdego. Szkołę i modelarnię wielu z nas uważa za najważniejszą edukację swojego życia i nie ma wątpliwości, że bez Jacka tego by nie było.

Kiedyś pracując w amerykańskiej fabryce przy rozwiązywaniu jednego z problemów technicznych, na koniec jeden z kolegów zapytał mnie, gdzie się tego wszystkiego nauczyłem. Odpowiedziałem żartobliwie, że w Polsce w szkole kosmonautów - tak czasem nazywaliśmy naszą zawodówkę. Po latach opowiedziałem Jackowi tą historyjkę - jego uśmiech wystarczył za wszystko.

Jacek potrafił dbać i walczyć o swoich podopiecznych - jednego z uczniów wyciągnął z wielkich tarapatów, sprawa wydawała się beznadziejna lecz nie dla niego. Jego dewizą było to że: sprawy niemożliwe załatwia się od ręki, a na cuda trzeba trochę poczekać. Jacek był dumny ze swoich wychowanków i cieszył się z ich sukcesów.

Wielu z nas to co wyniosło ze szkoły i modelarni potrafiło wykorzystać, wykonując odpowiedzialny zawód mechanika lotniczego, pilota liniowego, odnosząc sukcesy w sporcie modelarskim. Niektórzy wykorzystują zdobyte umiejętności w zupełnie innych zawodach, lecz wszyscy wspominamy szkołę życia i naszego nauczyciela.

Kiedy przyszła emerytura Jacek zaczął prężnie działać w klubie seniorów lotnictwa, lecz to było za mało i wrócił do ukochanego modelarstwa lotniczego. Przy szkole podstawowej im. Żwirki i Wigury jako wolontariusz zorganizował modelarnię dla dzieci. Nie było środków, brakowało wszystkiego. Będąc skromnym emerytem potrafił zorganizować i zaopatrzyć modelarnię we wszystko co trzeba, z pomocą przyszli jego wychowankowie - modelarze, koledzy instruktorzy, koledzy z firmy i inni, czyli łańcuszek ludzi dobrej woli. Bo każdy z nas był dla Jacka ogniwem tego łańcuszka, który on potrafił połączyć. Modelarnia zapełniła się dziećmi i modelami z którymi instruktor wyruszył na zawody. Sukces i szczęście dzieci były dla niego największą nagrodą.

Prawie cały swój czas i serce poświęcał dzieciakom zaszczepiają im swoją pasję. Jak dzieci lubiły swojego instruktora świadczy wypowiedź chłopca, który po lekcji wychowawczej powiedział pani nauczycielce: proszę pani, a pan w modelarni to na nas nie krzyczy.

Jacek każdego starał się zrozumieć, każdemu pomóc, wszystko w życiu brał z marszu imponując nie jednemu z nas swoją postawą, za to Ci Jacku dziękujemy, polecając Cię w naszej modlitwie Bogu.

 

W imieniu wychowanków lotowskiej szkoły mechaników lotniczych i modelarzy.

Leszek

 

 

Po mszy przejechaliśmy na cmentarz Północny Wólka Węglowa, gdzie został złożony do grobu w kwaterze E-X-2-8-4.

Fotorelacja https://goo.gl/photos/G3vFnXfHt7CL1xMa7

Roman Woźniak

 

PS Wstawione kursywą za ustną zgodą autora tekstu.

 

Nie żyje Jacek Kucharski były pracownik LOT

 

Nie żyje Jacek Kucharski członek Zarządu WKSL. Zmarł wczoraj wieczorem, w poniedziałek 3 lipca 2017 r. Msza żałobna odprawiona zostanie w ten piątek na Sadybie o godz. 11:OO w kościele św. Tadeusza Apostoła na ul. Goraszewskiej 16. Pogrzeb na Cmentarzu Północnym na Wólce Węglowej. Kondukt rusza z bramy głównej około 12:30. Rodzina.

 

Pogrzeb pilota

Zmarł pilot Henryk Tuliszko. Zatrudniony w PLL LOT od 1950 r.

Pogrzeb odbędzie się 27 czerwca br. Msza żałobna w kościele drewnianym na Bródnie o godzinie 14:00.

 

Poszukiwana informacja

Warszawski Klub Seniorów Lotnictwa istnieje od 1939 roku, od 2007 roku posiada własną stronę internetową. Otrzymujemy takie listy jak ten poniżej z prośbą o pomoc. Prośby są różne i często piszący je mogliby sami poszukać informacji w książkach lub Internecie.

Rozumiemy, że w każdej nowej branży, a lotnictwo dla wielu osób jest dziedziną tajemną, poruszanie się nie jest łatwe. Na każdy list staramy się odpowiedzieć zwięźle bądź obszernie w zależności od potrzeby.

Oto treść otrzymanego niedawno e-maila: 

Piszę do Państwa w sprawie śp. ppor. pil. Aleksandra Dunala, który był bliskim krewnym mojej babci. Szukam informacji na temat samolotu, którym latał a dokładniej nr jakie widniały na Jego samolocie. Może wiecie też Państwo, gdzie mógłbym znaleźć modele takiego samolotu lub jakieś elementy. W dawnych latach nad grobem Aleksnadra Dunala wisiało duże śmigło od samolotu przypominające, że leży tutaj pilot, lecz niestety zostało skradzione. Chciałbym w najbliższym czasie odświeżyć grób Aleksandra Dunala, który wymaga renowacji i przy okazji odtworzyć pamięć pilota właśnie poprzez dokładny model samolotu, którym latał ostatni raz lub symboliczne śmigło.

Proszę o pomoc lub radę, gdzie mogę szukać samolotu i informacji o nim. Pozdrawiam serdecznie. Marcin

Dalej dopisek, który już pozwala szukać i podaje informacje: rok, samolot i nazwisko Ryszard Grundman, który kojarzy się z 1 plm Warszawa.

"W 1954 r. podczas manewru rozejścia się ze swoim prowadzonym, zderzyli się w powietrzu na samolotach Lim-1 (MiG-15). Prowadzony – ppor. pil. Aleksander Dunal zginął podczas próby katapultowania się z samolotu Lim-1, na zbyt małej wysokości. Por. pil. Ryszardowi Grundmanowi dopisało szczęście."

Odpowiedzi na zadane pytanie należy szukać w dwóch książkach.

Pierwsza - „Pamięci lotników wojskowych 1945-2003”, praca zbiorowa wydawnictwo Bellona rok 2003.

Tam na stronie 240 znajdujemy informacje o pilocie i jego zdjęcie, który 19 sierpnia 1954 r o godz. 11.01 zginął podczas próby katapultowania się z samolotu Lim-1 na małej wysokości, w czasie lotu w szyku. Samolot uderzył w ziemię niedaleko miejscowości Truskaw koło Mińska Mazowieckiego.

Podane są przyczyny katastrofy i cmentarz miejsca spoczynku. Jest też załączone zdjęcie z podpisem: „Zniszczony Lim-1 w miejscu katastrofy”.

Druga książka - 1.Pułk Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa” cz.1 autorzy - Marian Mikołajczuk i Sławomir Bartosik.

Na stronie 75 jest nieco inne wyjaśnienie przyczyn katastrofy. „Podczas powrotu na lotnisko w czasie rozpuszczania klucza do lądowania nastąpiło zderzenie dwóch samolotów. Podczas kolizji samolot ppor. pil Aleksandra Dunala został uszkodzony i gwałtownie zaczął spadać, by po chwili zderzyć się z ziemią. Mimo podjęcia próby katapultowania pilot zginął. Samolot Lim-1 (nr fabryczny 1A07 036) zderzył się z ziemią w okolicy m. Truskaw.” Jako przyczynę katastrofy autorzy podają „złe rozłożenie uwagi pilota podczas lotu w szyku”.

Te informacje mogą znajdować się też zapewne w innych książkach dotyczących tematu, ale będą tylko powtórzeniem zawartych powyżej historii.

W numerze fabrycznym samolotu 1A07 036 zawarta jest informacja na temat samolotu, którym latał Aleksander Dunal, a „dokładniej nr jakie widniały na Jego samolocie”. Na samolocie widniał nr „736” to możemy odczytać z nr fabrycznego. Przybył on, wyprodukowany w WSK - Mielec do 1 plm, 28.02.1954 r, czyli latał w pułku niecałe pół roku. W tabeli, w książce o dacie ubycia samolotu jest jakaś nieścisłość i brak jest w uwagach wzmianki o katastrofie tego samolotu.

Aleksander Dunal jako chorąży z OSL przybył do 1 plm na Bemowo w 1952 r.

Szczegóły na http://muzeumsp.pl/zbiory/archiwalia/.

Model samolotu Lim-1 można zakupić poprzez sklepy internetowe np. Choroszy czy kilka sklepów w Warszawie do wyszukania w Google. Ostatnio kupiłem tani model w skali 1:72 MiG-15 „Fagot” ze strony www.mistercraft.eu.

Samolot Lim-1 nie posiadał śmigła, ale dla chcącego nic trudnego i można nabyć plastikowe śmigło na grób (takie plastikowe może nie zginie).

O samolocie Lim-1 polecam: http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/2281/126/Lim-1-Lim-2

lub https://pl.wikipedia.org/wiki/MiG-15 albo http://samolotypolskie.blogspot.com/2013/03/polska-aleja-lim-ow.html.

Myślę, że odpowiedziałem na zasadnicze pytania.

Pozdrawiam

Roman Woźniak

 

 

 

 

 

Józef Menet - pilot wszechstronny

Pocztą dostarczono mi dwa egzemplarze książki autorstwa Bogumiły Słupeckiej - Józef Menet ROBACZEK, wydawnictwo Bydgoszcz 2017. Autorka kilka lat temu poszukiwała wiedzy, w naszym klubie WKSL i różnych forach lotniczych, wiedzy, którą ja częściowo miałem. Tym sposobem powstała między nami wielomiesięczna korespondencja elektroniczna o Menecie. Gdy książka została wydrukowana od Bogumiły Słupeckiej dostałem egzemplarz z wpisem „Panu Romanowi Woźniakowi z podziękowaniem za wsparcie. Bogumiła Słupecka”. Drugi egzemplarz był dla pilota Andrzeja Urbańskiego, który mu dostarczyłem a była to okazja do spotkania dawno nie widzianego kolegi.

Książka Józef Menet ROBACZEK

Autorka rok po roku ukazuje sylwetkę Meneta. Brak jest wpisu o jednej z największych w tamtym czasie imprez lotniczych w Warszawie. Sam tam byłem widziałem, zapamiętałem.

„8 września 1957 roku o godzinie 15.30 na lotnisku Babice w Warszawie odbyły się z okazji Święta Lotnictwa Polskiego wielkie (pierwsze na taką skalę w Polsce) pokazy lotnictwa sportowego i wojskowego. Wzięło w nich udział około 400 samolotów różnych typów. Na pokazy przybyli Wł. Gomułka, J. Cyrankiewicz, członkowie Rady Państwa, ministrowie, prezes Aeroklubu PRL, dowódca wojsk lotniczych gen. bryg. J. Frey-Bielecki i attaches wojskowi i lotniczy akredytowani w Polsce, oraz tłumy warszawiaków.
Widzowie mogli zobaczyć Pawła Zołotowa na "Formanie" który przekołował wzdłuż trybun i tysięcy widzów. Holowanie przez Jaka-12 trzech "Much". Brawurową akrobacje na "Jaskółce L" oraz jej odwrócony przelot nisko nad ziemią. Akrobacje trzech "Zlinów-26" pilotowanych przez Dudzika, Adamca i Meneta. (późniejszego pracownika PUL).”

Autorka wspomina szefa Meneta - Witolda Łokuciewskiego. Tablica upamiętniająca mieszkanie słynnego dowódcy Dywizjonu 303 znajduje się na Ochocie na rogu Dickensa i Szczęśliwickiej wtedy to była ulica, którą jeździły pociągi WKD.

W książce przewijają się ludzie lotnictwa. Tadeusz Skuza. Mnie osobiście znany z latania na szybowcach w Janowie w byłej filii Aeroklubu Warszawskiego. Przed odejściem na emeryturę Tadzio latał w PLL LOT S.A. na B-767 a wcześniej Menet uczył go latać na Gocławiu.

Bohdan Jancelewicz obecnie profesor, kiedyś członek Zarządu WKSL a kiedyś z Menetem „…w tym samym czasie szybowali i później pełnili ważne funkcje w Aeroklubie.”

„Kazimierz Pogorzelski, którego poznałam w Warszawskim Klubie Seniorów Lotnictwa to wybitny specjalista od śmigłowców. I to on uczył latać Józka na śmigłowcach, w zamian za co to Menet oswajał go z odrzutowcami.”

Na setnej stronie znajdziemy długą informację o przynależności do PZPR - ten fragment do indywidualnych przemyśleń. Tu dowiadujemy się o ślubie oraz później o narodzinach syna.

Sporo miejsca poświęcone jest pilotowi Andrzejowi Urbańskiemu. (poniżej adres do strony z Andrzeja i spotkania z Menetem)

Ilość nazwisk ludzi lotnictwa znanych z pierwszych stron gazet jest znaczna, sytuacji lotniczych jego chęć oblatywania małych jednostek i tragiczna śmierć – to wszystko znajdziemy czytając tę książkę.

Autorka współpracowała z Józefem Menetem przy pracach agrolotniczych w okolicy Bydgoszczy.

Wielu kolegów z klubu znało ppłk pilota Józefa Meneta. Inż. Jerzy Jędrzejewski w dwu książkach opisywał Robaczka. Bohdan Jancelewicz napisał „MENET” ARTYKUŁ W Skrzydlatej Polsce w 1987 r.

Opisane wydanie książki  „oddaje w niewielkim stopniu bogactwo jego życia, ale jest próbą zachowania w pamięci następnych pokoleń wiedzy o człowieku, który za swoją pasję zapłacił życiem”. - tak za autorką polecam książkę o ROBACZKU.

Do autorki wciąż docierają nowe materiały i wspomnienia o ppłk pil Józefie Menecie – może doczekamy się drugiej książki.

 

 

Roman Ignacy Woźniak

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Menet
http://andyur.blog.pl/2015/03/10/lotnisko-goclaw-jozek-menet-i-kolo-sterowe/
http://www.polot.net/wsk_mielec_lim_5_lim_5_p/historia
http://olesnica.vot.pl/pokazy/1957.html 

 

Rocznica katastrofy w Lesie Kabackim

Jak co roku we wtorek o godzinie 11.00 spotykamy się w Lesie Kabackim się w miejscu katastrofy lotniczej samolotu pasażerskiego Ił-62M SP-LBG „Tadeusz Kościuszko”, która wydarzyła się 9 maja 1987 w czasie lotu nr LO 5055 na trasie Warszawa – Nowy Jork, w trakcie podchodzenia do lądowania awaryjnego, po awarii silników.

 

W wyniku katastrofy śmierć na miejscu poniosły 183 osoby – wszystkie znajdujące się na pokładzie samolotu.

 

Na chwilę obecną mam jedynie ustne potwierdzenie o odprawieniu mszy.

 

Temperatura tego dnia będzie około 10 stopni z możliwością przelotnych opadów.

 

Natomiast o godz. 16.00 spotykamy się na zebraniu w Aviatorze na ul. Żwirki i Wigury na prelekcji.

 

 

 

Roman Woźniak